poniedziałek, 22 lutego 2010

Gdzie snuje się łoś superktoś

Jak codzień człowiek czyta internet wte i wewte i potknie się czasem o jakouś relację i gul skoczy czasem z pozazdroszczenia, aczkolwiek ja już w tym roku stanąłem oko niemal że w oko z "poczciwym zwierzęciem".
A gul ma okazję skakać i z innego powodu, bo łosie szurają po stokach...
Ale ja nie zazdraszczam, fcale. Mam swoje biurko, i w domu i w pracy, jak w pracy odkręcę żaluzje to lasek sosnowy widzę, fajny...

...

napiję się chyba...

6 komentarzy:

Zuzia pisze...

nic nikt nie szura :) nudno tu nic się nie dzieje, tylko zmuła i masakra cały czas. słońce w oczy wiatr w plecy, pełno czegoś białego. Tęskno nam do biurek i do Robinka :)
SZUUU SZUUUU

robin pisze...

no jeśli wam tak tęskno do Robinka jak do biurek to mam jakieś mieszane uczucia, nie wiem czemu...

Zuzia pisze...

a Ty to zawsze musisz się czepiać, zawsze szklanka do polowy pusta Ty słoik od słoika Ty

robin pisze...

no szklanka od połowy pełna aż po sam korek, szczególnie że na biurku stoi :D

Zuzia pisze...

a kto powiedział ze punktem odniesienia jest dół szklanki, ja tam patrze z reguły na szklankę z góry bo mniejsza i może mi naskoczyć :P

robin pisze...

bezsprzecznie się z tobą zgadzam, aczkolwiek z tymi skaczącymi szklankami różnie bywa, bo jak sobie fiknie i znajdzie się w pozycji "vicewersja" to miej panie w opiece zawartość
to że mniejsza nie znaczy że mniej zadziorna, czy bojowa, albo udowadniająca swoją rację za wszelką cenę, znamy takie przypadki z autopsji ;)
tak czy siak pójdę do punktu odniesienia szklanki, albo może nie, najpierw do punktu napełnienia, żeby jeszcze teorie półpełności szklanki empirycznie przetestować...
a ty się zawekuj, ty (do słoika mówiłem)
over...