niedziela, 15 listopada 2009

Pan Demia


Przylazł wziął no i się odczepić nie chce. Zapowiedział się co prawda lekkim bólem gardła ale kto by poważnie taką zapowiedź potraktował. Tym bardziej, że miał jasno Vaxigripem napisane "NIE WCHODZIĆ". No ale jakiś niepiśmienny chyba (czy nieszczepienny). Wlazł i żeby to jeszcze kulturalnie, dzień, dwa no góra trzy posiedział i se poszedł. Nie, bezczelnie temperaturę podkręca, wentylacje zatyka, po nocach spać nie daje tylko nap*dala na pudle rezonansowym aż łeb oddaje.
No myślę sobie, dam ci delikatnie sugestię, żeś nieporządany gość. To mu tak standardowo pigułą pod nogi, to zalać czymś lepkim. Nic. Nie kuma baran kompletnie.
No to coś mocniejszego myślę. Nawet z użyciem okowity lokalnej. Ni chu chu. Czknie sobie tylko bydle, na chwilę przyśnie a potem dalej karaoke mongolskiej poezji śpiewanej.
Żesz ty siło niemyta. Dawaj egzorcyzmy, czosnkiem gada. Uh, szczypie w jęzor, z japy wali i agrhhuu, garbhau. Nie działają po wielokroć wypowiadane starosłowiańskie zaklęcia k*wa, czy nawet ja pie*le.
Miejscowa szamanka dała jakieś do okadzania panaceum, chyba niech se okadzi, jak panie z plemienia Himba.
Pora jechać dalej do dyżurnego szamana, coby dał lek skuteczny, albo strzelbę...

niedziela, 8 listopada 2009

fruwająca panna mloda i pan "gandzia" mlody

dwoje łosi się spotkało
coś se wzajem obiecało
rzekł on choć z niewielkim trudem
ja Al biorę ciebie Rude...
ona też dłużna nie była
i przysięgę mu złożyła
być posłuszną i uległą
i w domowych pracach biegłą
potem wszyscy pojechali
do balowej super sali
gdzieś na świata chyba kraniec
był tam szampan pierwszy taniec
stado łosi się bawiło
dużo jadło więcej piło
a co potem nie wiem o tym
wiedzą może rude koty...