czwartek, 10 września 2009



Dawno, dawno temu pewna nieroztropna dziewczynka porzuciła mały zielony portfelik. Mały zielony portfelik leżał samotnie na przystanku i czekał aż dziewczynka po niego wróci. Ponieważ długo nie wracała postanowił rozpocząć nowe życie na własną rękę. Długo tułał się sam, aż pewnego dnia poznał kudłatego zwierza który zapałał do niego silnym uczuciem.
Kudłaty zwierz długo nie chciał się rozstać z nowym przyjacielem , ale mały zielony portfelik był sprytny i udało mu się wyzwolić z tego przytłaczającego związku.
Postanowił sobie w duchu nie zaznajamiać się pochopnie z nikim w dalszej swojej tułaczce, gdy nagle nadszedł dzień w którym napotkał kogoś, kogo nie spodziewał się napotkać. Gdy już myślał, że jest sam we wszechświecie i nie ma innych takich jak on, spotkał portfelika łosia i portfelika pszczółkę!!! Jaka była ich radość ze spotkania!! Czym prędzej pobiegli to uczcić.
Hulanki i swawole trwały 3 dni i 3 noce. Dnia czwartego portfelik łoś i portfelik pszczółka powiedzieli małemu zielonemu portfelikowi, że muszą wracać do swoich dziewczynek. Wtedy mały zielony portfelik zrobił się smutny, bo nie wiedział gdzie jest jego dziewczynka.
Apeluję więc pewna nieroztropna dziewczynko jeżeli rozpoznajesz swój mały zielony portfelik odezwij się bo on bardzo za tobą tęskni!!

środa, 9 września 2009

miŁOŚnicy pe el


Swego czasu czytając internet natrafiłem na ciekawie zapowiadającą się stroniczkę klymatyczną. Fajne opowiadanka i w ogóle traktująca o naszym ulubionym gatunku :)
Jako że księga gości się tam popsowała to machłem maila, gdzie pochwaliłem się naszym blogowiskiem. Po ok 3 miesiącach (wiadomo, łoś zwierzę spokojne, nie spieszące się) otrzymałem taką oto odpowiedź:

Witajcie!

Aż wstyd, że dopiero teraz odpowiadam. Ale bardzo, bardzo dziękuję za tego maila. Pewnego pochmurnego poranka podziałał jak balsam na moją duszę.

Byłam na Waszej stronie, nie za bardzo mogę się zorientować, o co chodzi, ale cudowne jest, że macie grupę ludzi, z którą robicie fajne rzeczy. Może zabierzecie nas kiedyś na taki rejs... My bardzo lubimy się ruszać, choć mając 2 karakanów i własną firmę na głowie jest to utrudnione.

Słuchajcie, a może chcecie coś napisać, żebyśmy mogli zamieścić na stronie? Przyznaję, biję się w piersi, że strona zaniedbana, materiału jest sporo, tylko nie ma czasu. Nawet dalszy ciąg opowiadań też gdzieś był... Była u nas dziennikarka niedawno i sypała cytatami ze strony. Aż miło było posłuchać własnej radosnej twórczości. Chyba jutro będzie artykuł w Polska The Times.

Kiedyś chcieliśmy, żeby stronę miłośnicy.pl tworzyli ludzie, którym Łoś w duszy gra. Czuję, że Wy do nich należycie.

Pozdrawiamy całą Waszą ekipę i zapraszamy do Łosia!

Nina i Piotr

Szczególnie urocze jest "Byłam na Waszej stronie, nie za bardzo mogę się zorientować, o co chodzi". Gdy tak obiektywnie spojrzeć to faktycznie - można momentami odnieść wrażenie że z zakładu odizolowanego lub co najmniej po zassaniu donosowym piszemy, ale cóż - łoś łosia ze swojego stada zrozumie :)
W każdym razie polecam lekturę Łosiowego przygodnika, mam nadzieję że będzie ciąg dalszy...

poniedziałek, 7 września 2009

uroczyste wręczenie

Niniejszym powyżej unikalne zdjęcie z ceremonii zakosztowania brawurowo wygranej nagrody. Ceremonię zakłócić mógł fakt "sobotniego" fundatora i być może laureatka dlatego zasugerowała mu pójście do lasu, ale pewnym zadośćuczynieniem było uświetnienie ceremonii przez gościa z Amełyki (widocznego w tle).