wtorek, 13 maja 2008

Jak się przygotować na rejs


Tak od paru lat chodzi mi po głowie opracowanie jakiegoś zbioru porad typu co ze sobą zabrać, w czym się lansować, ile, po co, etc. żeby w miarę wygodnie i wesoło przeżyć rejs szuwarowo-(anty)bagienny :P

A zatem zachęcam wszystkich do wyrzucenia z siebie swoich doświadczeń, przypuszczeń, wątpliwości, zapytań a na koniec zbierzemy to do kupy, przemielemy, przekompilujemy i jeśli będzie miało odrobinę sensu - opublikujemy :D

Żeby wszystkiego nie zaczynać od zera - parę moich "mondrości".

Na rejs koniecznie zabierz:
- dużo poczucia humoru
- całe mnóstwo otwartości i pozytywnego nastawienia
- odrobinę melancholii
- nieco chęci / zapału do współpracy
To niewiele miejsca zajmuje a bardzo się przydaje :)

Ubrania:
Dla ochrony przed deszczem: kurtka/sztormiak, spodnie nieprzemakalne, gumiaczki. Jeśli ktoś nie ma takiego ekwipunku i nie wie czy będzie jeszcze kiedyś potrzebował to może na początek zaopatrzyć się w sklepie ogrodniczym - tanio i niezobowiązująco. Jeśli ktoś jeździ na nartach i ma ubrania na narty - może zaadaptować niektóre części garderoby.
Do opalania: co każdy lubi ;) Na pokładzie raczej sandałki.
Na średnio gorące dni/wieczory generalnie też co każdy lubi, jakiś polar, jakieś dżinsy wystrzępione, jakieś adidasy. Szpilki mogą się nie sprawdzić. Koszulki antybagienne za to i owszem :D Nakrycie głowy i okulary p.słoneczne też się przydają, czasem bardzo. Klapki pod prysznic.

Kosmetyki:
Głównie krem z filtrem, coś na komary i cała zawartość waszych łazieniek wedle uznania ale miejmy na uwadze że im więcej na siebie wlejemy/wetrzemy/wypsikamy tym więcej tego znajdzie się w wodzie i w powietrzu.

Do spania:
Śpiwór, a jak ktoś nie może zasnąć bez jaśka, niech bierze jaśka byleby za mocno nie chrapał, nie głośniej niż ja :D

Wyposażenie:
PATELNIA!!! - podstawowe narzędzie w kambuzie, praktycznie zawsze te oferowane przez czarterodawców nadają się co najwyżej do płukania złota.
Przyda się też na jachcie jakiś toporek (nie do rąbania masztu w czasie sztormu ale np. do ucięcia drewienka na ogniseczko czy kijaszka na kiełbaseczkę).
Saperka, żeby ogniseczko zakopać, ew. skonstruować terenową toaletę ;)
Prostownica do włosów - sprzęt niezbędny każdej szanującej się załogantce ;)
Sprzęt do utrzymania łączności, szczególnie przy rejsach wielołódkowych, ale przydatny też dla naszego bezpieczeństwa. Teraz to raczej nie problem, wszyscy mają komóry, ale jeśli jest jeszcze jakieś walkie-talkie - też fajnie.
Sprzęt foto - na pewno będzie wiele okazji do wciskania spustu migawki.
Ładowarki do ww sprzętu elektronicznego.

Wyżywienie:
Tu potrzebna zuzia jest :) Zawsze przydadzą się pyry pod każdą postacią. Rytualne robienie placków ziemniaczanych to jest to. Mąka - coby kac-naleśniczki rano dały siłę do dalszego żeglowania. Jaja, takie kurzęce na jajówę, omleta itp. Makaron (w tym roku szczególnie modny łoś-makaron). KAWA, herbata, cukier, mleko do kawiarenki. Cebula, papryka, ogórki, pomidory, czyli jednym słowem co się zamarzy i nie psuje zbyt szybko, a że na trasie sporo sklepów/sklepików/straganów/knajp to ze świeżynką problemów też nie ma...

Coś dla ducha:
No tu jest też szerokie pole do popisu, ale kilka obowiązkowych pozycji to:
- czysta Luxusowa/Wyborowa + soczek malinowy + tabasco na "wściekłe psy"
- żołądkowa gorzka
- siwucha - oryginalna, regionalna ;)
- wino do obiadków
- pifko dla schłodzenia umęczonego organizmu

Czego nie zabierać:
- krzyżówek, sudoku, itp. rozrywek jednoosobowych
- sterty nieprzeczytanych gazet, czasopism (żeby nadrobić zaległości)
- laptopa czy innego organizera, chyba że jest to warunek niezbędny do wypuszczenia nas w ogóle na urlop
- wrzeszczącego sprzętu grającego z walizą płyt jak i walkmanów, MP3, DVDPlayerów i innego szmelcu odwracającego uwagę od rzeczy istotnych a zwracającego uwagę innych na nas jako generatorów zbędnego hałasu

C.D.N.

10 komentarzy:

Zuzia pisze...

pierwsze i najwazniejsze czego nie zabierac pod zadnym pozorem, nawet jakby torturami zmuszali:
GITARY

robin pisze...

wiedziałem że to napisze :P
dlatego przezornie nie wspominałem o tym, ale no cóż - jakaś trauma w dzieciństwie ;) i potem uraz do końca dni naszych
żart oczywiście, zuzia najbardziej lubi śpiewać a'capella najlepiej z podziałem na głosy

Zuzia pisze...

aaa zestawu do karaoke tez prosze nie zabierac

DeMoon pisze...

nie moge nie dopisac od siebie czegos....:) no jak to tak zeby moon nic nie napisal.
co do Na rejs koniecznie zabierz:
- dodalbym odkwasiacz - nie wiem czy ktos z was mial kiedys kwasiarza na łodce.. mi sie zdarzalo, trzeba takiego osobnika neutralizować, wlasnie odkwasiaczem :)

co do ubrania:
- tu mysle ze odzywa sie we mnie nuta "zabezpieczen" sandalki i owszem ale przy patelniowej pogodzie, a jesli wiecej wieje to trzeba dobre sandaly ktore sie stopy trzymaja co najmniej jak normalne buty.
- nie ma chyba teraz mody zeglarskiej, chyba ze ktos swoj styl przeklada z "kolekcji" decathlon :) (ja nic do tego nie mam) szczególnie upodobalem sobie bluzy cienkie polarowe za cene 34 :), przy mojej cieplocie ciala to wystarczy jak taka wezme :) (zartuje) od momentu gdy jezdze samochodem biore o 40% za duzo rzeczy :), ale moze to przyzwyczajenie z regat:) ze sie wpadnie do wody i trzeba na zmiane :)

oczywiscie dodalbym takie sprawy jak apteczka :) bo to niestety czasem jacys nowi ludzie nie przyzwyczajeni, albo wypadeczek (odpukac nie) sie zdarzy. No i napewno, przybornik łodkowy, czyli przetyczka, zawleczka, kilka szekli, juzing z igłą, no i jakas linka na krawaciki, bo mi jakos zawsze ich za malo. Czasem dobrze jest miec tez szeklownik, chociaz teraz łodki są dobrze wyposazone:) coraz lepiej (jakies automaty do kawy, automaty do rolowania foka, skladanie masztu na guzik :) )

Na pewno nie mozna zabierać telewizora plazma full HD 68" :), wraz z najnowszym dvd, gderającej nie chcacej zeglowac partnerki, partnera (patrz wyzej zakwasiacz), oczywiscie nie gderajaca musimy zabrac:) bo gdzies czasem inny klimat maja rejsy nie homogeniczne :) i inne zachowania antybagienne mozna obserwowac :) a przeciez rejs oprocz walorow nautycznych ma niewatpliwe walory towarzysko - psychologiczno - socjologiczne ( w skrocie musze sie z toba napic wsiceklych psow:) i pojsc zapomniec sie w księzycu nad mamrami widzianym z pomostu.... w ciszy koncówki nocy)

no dobrze to za chwile kolejny rejs :) jak mi sie cos przypomni to jeszcze napisze, a teraz kolejny task trzeba wypelnic ku chwale naszej firmy matki zywicielki pewnej czesci narodu antybagiennego :)

Zuzia pisze...

wazne dla zmarzlakow i nie tylko: czesto przydaje sie kocyk jakis a juz na pewno czapka i rekawiczki

Zuzia pisze...

niby informatycy a nie umiecie zwiezle napisac?? przez te wasze wywody gubia sie informacje istotne. Papier toaletowy brac !!! I otwieracza do wina zwanego korkociagiem zawsze brakuje ale mi to rybka bo wino glupie jest ;)

robin pisze...

oj zuzia, to jest burza muzguf, niech się baja baje...
z tego wyłowi się co najistotniejsze i przygotuje zwięzły, suchy raport na przyszłe rejsy ;)

a tak wracając do twojego ustosunkowania się do muzykowaniaiśpiewania - pamiętasz swoją deklarację?

Zuzia pisze...

a pamietasz jakie mi haslo dales na gmaila? ;)

DeMoon pisze...

Zuzia, a ty co masz pretensje do rozwijania tematu, ty to bys tylko rach ciach i po sprawie :)

przypomnialo mi sie.. ze na rejs gdzie zwolennikow duzo jest do psow wscieklych, trzeba wziac odpowiednie kelyszeczky jak to mowil ladnie losica ania :) jest taki model wielokrotnie przetestowany :) a ze funkcja moja to czesto barmanka:) polecam je wlasnie do tego trunku, nie zabija iloscia, a jednak nie pozwala zansac :)
Jak sa inne to wychodza wsciekle suki :) albo inne rozowe "gufna"

co do instrumentow muzycznych.. to bylem kiedys na rejsie (swietnym dodam) gdzie uczestnikami byl zespol szantowy i solista i bylo to rewelacyjne przezycie, bo instrumentarium bylo pelniejsze :) oraz wesolosc duza, chociaz tez zdarzylo sie zaspiewac jakieś smutniejsze piesni powrotu.

a ze czapka to sie zgadzam jak najbardziej, czasem ratuje zycie :) rekawiczki to juz mniej, ale ueb musi byc ochroniony.

chcialbym jeszcze o jednej rzeczy przypomniec, jest dla mnie o na wazna:) Jakoś sie utarlo ze w kambuzie armatorzy jachtów daja oslawione kubeczki brazowe. One maja za mała pojemnosc :) moja poranna kawa powinna być w rozmiarze wiekszym takiego normalnego kubka. Dodatkowo ci co "wala" zupy z torby, to maja normalna pojemnosc :)

z blogoslawienstwem:)

Anonimowy pisze...

to ja tak powiem, jakem dziki bosman co niejeden zagiel nitka z gaci cerowal, kotwice z dna odkopywal i betepoki pradawne szarpal do czerwonosci... Zuzia, korkowciag rzecz dobra ale na rejsach naszych nozyk czy widelec z plastikowna rekojescia zawsze wystarczal:) A przeciez noz w winie to czysty urok i jakby to powiedziec... hmmm klasyka :) Czy ktos tu pisal cos o strojach kapielowych na ewentualnosc goraca? albo przeoczylem albo nie pisal! wiec najblizszy szuwarejs zapowiada sie niezwykle... tu mala pauza... odkrywczo :)) hehe Bo skoro (szanowna komisja oceni czy "skoro" zostało poprawnie wkomponowane) nikt o tych fatalaszkach nie wspominal to znaczy ze zaloga nie ma zamiaru miec przed soba zadnych tajemnic :) taki zarcik.
A teraz troche do na temat. Tak apropos pierwszej zajadkowej wypowiedzi Robina, to tak bym jeszcze dodal, ze odrobina wyrozumialosci i tolerancji oprocz tego calego dobra co niewiele wazy a przydatne i owszem - nie tylko na udce - bo ludziska rozne sa i rozniaste maja odstrzelenia od normy czasami (albo i stale hehe), a czas rejsowania trza jakos sie ocierac o siebie i cielesnie -mile bywa :), i emocjonalnie mocno. Oczywiście zawsze mozna dac se po razie a potem wychylic co nieco razem i po sprawie. Z reszta nasz kofany, dyzurny antropolog spoleczny moglby tu sie szerzej o tym problemie rozpisac :)
Co do techniczno-sprzetowych wymogow wyposazenia wilka szuwarowego: moze by tak jakoms mapke tych naszych ukochanych jezior mazurskich... taka co by mniej wytrenowany - czytaj: poznajacy wlasnie locje WJM mlody wilczek, pozostawiony samemu sobie przez bardziej doswaidczonych wilkow, ze wczesniejszym okrzykiem: 'plyn brachu na ten cypel i zbudz nas jak juz bedzie widno!' swoich bardziej doswiadczonych kolegow - nie musial budzic zmeczonej reszty zalogi gwalownym hamowaniem na mieliznie albo dzwonieniem miecza po glazach na ten przyklad... o
Acha, o otwieraczu do konserw to lepiej zapomniec. Zawsze znajdzie sie ktos kto przy probie wykorzystania owego sprzetu utnie sobie kawal palucha albo o maloco. Z reszta te wszystkie otwieracze i tak bardziej psuja puszke niz ja otwieraja wiec najlepiej kupowac jedynie konserwy z odciaganym wieczkiem. Ja preferuje takie 0,5 litra i do 5% zawartosci... :) a jak maja napis PILS to rewelacja :)
Amen
Idu zlozyc kosci swe i reszte cielesnosci co by wypoczela nieco przed kolejnym dniem pracy, bo na konserwy rejsowe trzeba zarobic :)
Dexowe Ahoy!